sobota, 30 czerwca 2012

Dla Agi

Torebka wykonana z odzysku: niepotrzebna zasłona o ciekawej fakturze. Podszewka bawełniana, z dwoma kieszonkami. Na przodzie kieszonka na zamek, rączki zakończone kwadracikami z resztek podszewki. Różowe elementy (podszewka klapki, kieszonka na przodzie i wisiorek) oraz dodatkowe wisiorki ożywiają jej surową formę. Rączki do torebki usztywnione od wewnątrz płótnem. Wykończenie całą gamą ściegów ozdobnych. Torebka pomieści format A4, na szerokim dnie bez problemu mieści się kilka książek. Pakowna, wytrzymała, lekka, powstała w jeden dłuuuuuugi wieczór z przeznaczeniem na prezent. Wnętrze opatrzone łatką z dedykacją wykonaną pisakiem do tkanin.

środa, 20 czerwca 2012

Pierwsze koty za płoty...

Przyjechał kurier z maszyną. Sąsiedzi nie narzekali. Pokułam sobie paluszki szpileczkami. Ale jest, narodziło się moje pierwsze tekstylne dzieciątko: różowiasta torebeczka, bardziej zakupowa, tudzież sportowa wersja, bez ozdobników, duperelków. Surowa forma, złamana kontrafałdką, ozdobnymi ściegami i pasiastą podszeweczką. Przedstawiam Wam moje pierwsze dziecko:


A po pierworodnej, nastąpił czas na kolejne dziecko, pierwotnie miało być siostrzane odbicie, ostatecznie jest forma zbliżona, dodatkowe kieszonki w środku i dziewczęca kokardka nieco zmieniają jej profil. Jedno ucho, wzorzyste ściegi dopełniają całość mięciutkiej torebusi :) Oto ona:


Pewien niedzielny poranek oprócz pomeczowego kaca przyniósł do mnie kolejne dzieło. Tym razem torba z szerokim dnem, dwoma dużymi kieszonkami w środku, podszewka błękitem rozjaśnia granatowy kolor dominujący. Ozdobne ściegi, ciekawa faktura i niesymetryczne uszy. Wszystko to składa się na pojemną torebkę, w sam raz na książki i babskie dodatki. Przedstawiam Państwu moje trzecie dziecko:

Może i moim dzieciom brakuje dodatków, są małe niedociągnięcia, ale jestem wyjątkowo dumna z tych torebek. Moje pierwsze uszytki, pierwsze krawieckie dzieła. W najbliższej wolnej chwili znowu coś wykombinuję i Wam pokażę. Za jakość zdjęć przepraszam, gdyż stary Nikon nie potrafi lepiej, a może to ze mnie kiepski fotograf? Miłego dnia, papapa :)



niedziela, 17 czerwca 2012

Dzień dobry :)

Przedstawię się krótko: Joanna Bęś.

Cóż mogę dodać więcej...
Koło trzydziestki, szczęśliwa mężatka, trochę poetka, trochę wariatka.
Moją wielką pasją jest muzyka.
Nie gram w żadnym zespole, nie wydałam żadnego tomika wierszy, niczym szczególnym się w świecie nie wyróżniłam.
Jestem sobą, po prostu.
Zazwyczaj uśmiechnięta, pełna energii, szalonych marzeń, niekiedy rozczulona i wściekła.

Postanowiłam po raz trzeci, mam nadzieję że już ostatni, otworzyć bloga. Ten pasteLOVE blog będzie streszczeniem mojego nowego zajęcia, nowego pomysłu na życie.
Zawsze robiłam coś zwyczajnego, bez polotu, bez ryzyka. Teraz mam w głowie moją przyszłą Pracownię Artystyczną. Powoli rodzi się jej zarys, by za czas jakiś zaskoczyć wszystkich różnorodnością działań, jakie zaoferuje wspomniane pasteLOVE.

Zrobić pierwszy krok było chyba najtrudniej. Ale odważyłam się iść za marzeniem i spróbować sił w innej dziedzinie, niż moje dotychczasowe doświadczenia zawodowe.
Zapisałam się na kurs kroju i szycia we Wrocławiu. Jestem już w połowie kursu, no w pierwszej połowie dokładnie :) Dowiedziałam się już kilku ciekawych informacji, już nieco sama tworzę, nie boję się próbować.
Drugi krok to zakup domowej zabaweczki: maszyna do szycia Łucznik Kornelia II. Niedroga, łatwa w obsłudze, ma kilka fajnych bajerów, głośna jak kombajn, ale co najważniejsze, jest tylko moja. :)))
Dzień dostawy dla moich sąsiadów musiał być nie lada atrakcją, bo przeprowadzałam pretesty prawie do północy. Na szczęście nikt do drzwi nie zapukał, nikt się nie skarżył.

Przedstawiamy się zatem raz jeszcze:
Joanna oraz Kornelka :P